Zamiast kar i klapsów - konsekwencje

Anna Szreder Anna Szreder

Zamiast kar i klapsów - konsekwencje

Jed­nym z częst­szych pro­ble­mów rodzi­ców jest nie­po­słu­szeń­stwo dzieci i nie wyko­ny­wa­nie przez nie pole­ceń. W takich wypad­kach więk­szość rodzi­ców nie wie jak się zacho­wać, by sku­tecz­nie wpły­nąć na dzieci. Część z nich odpusz­cza i w efek­cie pozwala, by dziecko robiło co chce, inni kon­se­kwent­nie sto­sują wrza­ski i krzyki, a jeśli to nie pomoże – klapsy. Jed­nak na dłuż­szą metę, takie spo­soby są zawodne.

Najbar­dziej efek­tywną metodą jest metoda kon­se­kwen­cji, która polega na tym, iż pozwa­lamy dziecku odczuć kon­se­kwen­cje jego zacho­wa­nia i pod­ję­tych decy­zji. Naj­le­piej jeśli kon­se­kwen­cje są natu­ralne, np. wier­ci­łe­ś/łaś się przy stole i roz­la­łaś sok, więc teraz musisz posprzą­tać. U młod­szych dzieci natu­ralne kon­se­kwen­cje zda­rzają się rza­dziej, gdyż musimy czu­wać nad ich bez­pie­czeń­stwem (jeśli dziecko roz­lało sok i stłu­kło szklankę, to raczej sami posprzą­tamy, by się nie poka­le­czyło) i mają mniej obo­wiąz­ków. Jed­nak jeśli nasto­la­tek roz­rzuca brudne rze­czy po swoim pokoju, zamiast wrzu­cać do kosza na brudną bie­li­znę, to zamiast karać go zaka­zem na gry kom­pu­te­rowe, możemy nie zbie­rać jego rze­czy i nie prać. W końcu, natu­ralną kon­se­kwen­cją dla niego będzie brak czy­stych ubrań.


Wpro­wa­dza­jąc zasady zawsze powin­ni­śmy tłu­ma­czyć dzie­ciom kon­se­kwen­cje ich zła­ma­nia, np. jeśli nie będziesz mnie trzy­mać za rękę w skle­pie będziesz jechać w wózku. Dokładne prze­my­śle­nie kon­se­kwen­cji jest klu­czem do suk­cesu. Jeśli wpro­wa­dzimy takie, któ­rych nie będziemy mogli zasto­so­wać, cała praca pój­dzie na marne, gdyż kon­se­kwen­cja jest w tym wypadku naj­waż­niej­sza.
Metoda kon­se­kwen­cji ma wiele zalet. Przede wszyst­kim jest bar­dziej sku­teczna niż krzyki czy kary, ponie­waż dzie­ciom łatwiej jest dostrzec zbież­ność kon­se­kwen­cji z ich zacho­wa­niem. Daje ona rów­nież dziecku pewną swo­bodę wyboru i uczy radze­nia sobie z kon­se­kwen­cjami wła­snych decy­zji (sto­sow­nie do wieku). Jeśli umó­wimy się z naszym nasto­lat­kiem, że obiad jest na 16.00 i jeśli się spóźni, to sam/a będzie go sobie musia­ł/a odgrzać, to musimy się liczyć z tym, że być może przyj­dzie póź­niej, ponie­waż chcia­ł/a się spo­tkać z przy­ja­ciółmi. W takiej sytu­acji, albo odgrzeje sobie obiad, albo wyda kie­szon­kowe na pizze, albo będzie głod­ny/a.


Naj­więk­szym pro­ble­mem dla rodzi­ców we wpro­wa­dze­niu tej metody jest wła­śnie owa wol­ność wyboru dziecka. Część rodzi­ców ma na tyle silne poczu­cie odpo­wie­dzial­no­ści, że pró­buje uchro­nić swoje dziecko przed kon­se­kwen­cjami, bo prze­cież nie może tak być, że jedze­nie jest w lodówce, a dziecko jest głodne, albo, że robię pra­nie a jego­/jej rze­czy nie wypiorę.

Dro­dzy rodzice pamię­taj­cie, że jeśli się ska­cze po kału­żach to ma się mokre buty, jeśli się roz­rzuca zabawki, to jest bała­gan, jeśli coś się roz­leje, trzeba wytrzeć, a jeśli się krzy­czy i biega po skle­pie/restauracji, to nas wypro­szą. I tego musimy nauczyć nasze dzieci, by mogły funk­cjo­no­wać w spo­łe­czeń­stwie.

Autor: Anna Szreder

Aktualne zapisy
Wspieranie rozwoju dziecka od chwili narodzin Skutki miłości odmawianej