Klaps - od tego wszystko się zaczyna. Reaguj!

Katarzyna Węsierska Katarzyna Węsierska

Klaps - od tego wszystko się zaczyna. Reaguj!

7 na 10

Według Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Dzieci Niczyje) właśnie siedmioro na dziesięcioro dzieci w Polsce doświadczyło przemocy w rodzinie. Często to wydawałoby się nic nie znaczący i nieszkodliwy klaps. Ale to właśnie od niego wszystko się zaczyna.

Po pierwszym klapsie dużo łatwiej przychodzi następny, za nim do gry wkracza pas, a w międzyczasie słowna przemoc psychiczna. I choć wydaje się, że to długa droga to jednak warto reagować zawczasu. Nawet jeśli chodzi nie o Nasze dziecko.

Najtrudniejszy pierwszy krok

Centrum handlowe. Zakupy, tłok w sklepie i dziecko, które płacze, krzyczy i jest niegrzeczne. Nad nim matka, która krzyczy, popycha, szarpie, aż w końcu uderza. Niby tylko zwykły klaps. I niby nic się nie stało. Rodzina wychodzi ze sklepu, bo dziecko nagle po uderzeniu przestaje płakać i nie robi już scen. Niestety pewnie ze strachu.

Reagować? Oczywiście. Jeśli jesteśmy świadkami takiej sytuacji zareagować należy. Licząc się oczywiście z tym, że zostaniemy nazwani wścibskimi, którzy wtrącają się w nie swoje sprawy i wychowanie nie swoich dzieci. Ale być może to jedno zdanie, które usłyszy matka czy ojciec spowoduje refleksję. A ta następnym razem każe się zastanowić zanim po raz kolejny uderzy się swoje dziecko.

U sąsiadów słychać krzyki

Dużo trudniej jest zareagować kiedy rzecz dzieje się za zamkniętymi drzwiami mieszkania. Kiedy mamy tylko podejrzenia, że Nasz sąsiad bije swoją rodzinę, krzyczy czy znęca się psychicznie. Bo dowodów brak – często bowiem tacy domowi oprawcy poza czterem ścianami są idealnymi pracownikami, przyjaciółmi czy sąsiadami.

Jeśli jednak mamy pewne podstawy do tego, by twierdzić, że u Naszych sąsiadów dzieje się coś niedobrego warto interweniować. Wystarczy telefon nawet z anonimowym zgłoszeniem na policję. Funkcjonariusze mają obowiązek sprawdzać takie rodziny i nawet jeśli będzie to fałszywy alarm to przynajmniej nie będziemy mieli sobie nic do zarzucenia.

Szatnia szkolna i siniaki

Warto zwrócić też uwagę na to, co mówi Nasze dziecko o swoich kolegach i koleżankach. Dzieci bardzo często widzą i wiedzą więcej. Jeśli więc Nasz syn czy córka opowiadają o swoim przyjacielu, który przebiera się na lekcje WF-u w toalecie, a na rękach ma często siniaki warto porozmawiać o tym z nauczycielami czy szkolnym pedagogiem. Pierwsze sygnały ostrzegawcze są często trudno zauważalne lepiej więc dmuchać na zimne niż potem żałować, że nie zrobiliśmy nic.

Autor: Katarzyna Węsierska

Aktualne zapisy
Dieta roślinna od najmłodszych lat? Dlaczego nie! Praca czy dom?