Świadectwo z paskiem to nie wszystko

Monika Formella Monika Formella

Świadectwo z paskiem to nie wszystko

Ocenianie to temat wszechobecny nie tylko w szkole. W dzisiejszych czasach jest to coś zupełnie normalnego już na etapie wychowania przedszkolnego. Walka o najwyższe stopnie w szkole bądź rywalizacja w przedszkolu o największą liczbę tzw. „uśmiechniętych buziek” czy „serduszek” zaczyna się już w obrębie kilkuletnich dzieci uczęszczających do jednej grupy. Dlaczego tak jest? Ponieważ nas tego nauczono. Jako uczniowie wręcz domagamy się by nas oceniano. Oceniano nie byle jak, bo pragniemy zdobywać tylko te „dobre” oceny. Jednakże, jaką wiedzę o człowieku może przekazywać znak graficzny w postaci cyfry? Pozostawiam to do indywidualnego przemyślenia i wyciągnięcia osobistych wniosków.

Wielu rodziców widzi w swoich dzieciach potencjał często większy, niż one same są w stanie udźwignąć. Już przedszkolaki uczestniczą w całej gamie zajęć dodatkowych, ze wszystkich możliwych dziedzin. Niestety często te aktywności nijak mają się do rzeczywistych zainteresowań dziecka.

Szczególnie z chwilą przekroczenia murów szkolnych do wszelkich zajęć dodatkowych dochodzi sporo materiału, który zwykle trzeba utrwalać w domu lub po prostu nadrabiać zaległości z danej dziedziny. Wszystko to spowodowane jest chęciami lub presją opiekunów, którą wywierają oni na dzieciach, aby te zdobywały jak najlepsze oceny.

Krzywdzące stereotypy i metody nauczania

Żyjemy w czasach, w których dookoła otaczają nas stereotypy. Chociażby ten związany właśnie ze szkolnym ocenianiem. Podopieczny mający szereg piątek w dzienniku jest uczniem bardzo dobrym, teoretycznie mądrym, inteligentnym. Natomiast uczeń tzw. „trójkowy” jest gorszy, uważany za takiego, któremu niekoniecznie w głowie nauka. Niestety nauczyciele coraz rzadziej zastanawiają się, dlaczego tak się dzieje.

Mimo ciągłych zmian w systemie edukacji, niekoniecznie wpasowujących się w obraz rzeczywistości, często możemy spotkać się z wiedzą nieaktualną. Jaki jest tego powód? Ludzie uczą się zazwyczaj gotowych tekstów na pamięć, nie dociekając prawdy. A wtedy posiadają wiedzę, która nie jest zgodna z rzeczywistością. Niestety wciąż możemy spotkać nauczycieli, którzy  pozostają zwolennikami uczenia się na pamięć, i wymagają od swoich uczniów powtarzania podanych przez nich definicji słowo w słowo, bez konieczności rozumienia zagadnienia. Nie jest tajemnicą, że obecny program nauczania nie nadąża za wymogami życia, w którym najważniejsze jest rozumienie i umiejętność wyjaśnienia konkretnych pojęć.

Jak już wspomniałam, współczesne trendy chcą podkreślić wszechstronność dziecka poprzez jego uczestnictwo w wielu zajęciach dodatkowych. Z pozoru może wydawać się to dobrą wróżbą, jak i zapowiedzią na przyszłość dziecka. Warto pomyśleć, czy aby na pewno?

 Wiele jest sytuacji, w których dziecko uczęszczające na wszystko, co się da, ulega presji rodziców, przez co niechętnie bierze udział w tych wszystkich lekcjach. Przez natłok organizowanych mu zajęć często nie ma możliwości na poszukiwanie tego, co rzeczywiście może je zainteresować, oraz rozwijanie swoich prawdziwych pasji.

Rozbudzajmy w naszych dzieciach ciekawość świata

Jako dorośli opiekunowie powinniśmy pokazywać swoim dzieciom piękno i ciekawość otaczającego nas świata. Rozbudzać w nich chęć nauki i rozwoju oraz, co ważne, uczyć przy tym regularności, jednocześnie dając naszym pociechom możliwość odkrywania tego, czego same są ciekawe. Powinniśmy pozwalać dziecku na kształtowanie własnego „ja”, a nie „dokręcać mu śrubę” w celu uczynienia go klasowym kujonem.

Często, aby zachęcić dziecko do nauki czy poprawy ocen, rodzice i opiekunowie próbują nakłonić młodych ludzi do uczenia się przez obiecywanie różnego rodzaju nagród. Warto zastanowić się, czy takie postępowanie ma sens. Czy może prowadzi do hamowania rozwoju dziecka? W efekcie może to znacznie rzutować na jego przyszłość. Opanowanie sporych ilości regułek i definicji wcale nie jest gwarancją do osiągnięcia sukcesu. Uczniowie stają się nie tylko przemęczeni fizycznie, ale też psychicznie. A wszystko to dzieje się kosztem zdobycia jak najwyższych stopni w szkole.

W zamian za wywieranie presji na dziecku i skupianiu się na jego ocenach, warto zapytać je o to, co tak naprawdę lubi robić, co je interesuje. Czy nie bardziej wartościowe są pasje i hobby młodego człowieka, nawet kiedy jest uczniem „trójkowym”, aniżeli poświęcanie się dla zdobycia miana prymusa?

Oczywiście nie chodzi tutaj o to, aby zupełnie odpuścić kontrolę nad wynikami, jakie podopieczny osiąga w szkole. Jak najbardziej należy się tym interesować, lecz z umiarem i kierując się zdrowym rozsądkiem. Pamiętajmy, że oceny mijają z minionym semestrem, a pasje i zainteresowania zostają zazwyczaj na lata, jeśli nie całe życie.

Przypomnijmy sobie osoby, takie jak: Marilyn Monroe, Walt Disney, Steve Jobs, Albert Einstein. To tylko garstka osób, które osiągnęły życiowe sukcesy na skalę światową bez ukończenia edukacji. Są to doskonałe przykłady, które mogą dać nam do myślenia w kwestii przyszłości naszych podopiecznych, których rozwój i satysfakcja z życia powinny być stawiane na pierwszym miejscu.

Aktualne zapisy
Czy Twoje dziecko może mieć zaburzony słuch fonematyczny? Jak wybrać dobry olej? I jak i do czego go używać?