Najlepsze książki o nocniczku

Anna Szreder Anna Szreder Dominika Kiedrowska Dominika Kiedrowska

Najlepsze książki o nocniczku

Trening czystości przebiega bardzo różnie. Niektórym dzieciom nauka korzystania z nocniczka przychodzi łatwo i szybko, dla innych to nie lada wyzwanie. Ważne, by malucha nie pospieszać, nie wywierać na nim presji oraz by znaleźć odpowiedni moment – taki, gdy dziecko jest gotowe, a rodzic ma czas na te zmagania.

Niewątpliwie pomocne mogą okazać się książeczki o pożegnaniu pieluszki, w których ulubieni bohaterowie dziecka zapoznają się z nocniczkiem i uczą się z niego korzystać. Takie ilustracje warto z pociechą oglądać nieco wcześniej, zanim zaczniemy proces odpieluchowania, by oswoić malucha z tematem.

Poniżej opinie naszych dwóch autorek o kilku książkach, które wybrały dla swoich pociech.

Ania Szreder:
  • Alona Frankel, Nocnik nad nocnikami

Ta książka to chyba najczęściej polecana pozycja o nocniczku. Nie bez powodu. Zawiera chyba wszystkie ważne elementy, które tego typu publikacja powinna posiadać. Przede wszystkim można ją zakupić w jednej z dwóch wersji – dla chłopca, w której bohaterem jest Bolek, lub dla dziewczynki, w której poznajemy małą Basię.

Książka najpierw zapoznaje dziecko ogólnie z ciałem i jego poszczególnymi częściami. Zważając na to, że w wielu publikacjach bohaterami są sympatyczne zwierzątka, a nie ludzie, to jedna z naprawdę nielicznych pozycji (jeśli nie jedyna), która porusza ten ważny aspekt. Gdy pojawia się nocnik, Bolek lub Basia nie od razu potrafią z niego korzystać. Zdarza im się wypadek i dopiero kolejna próba okazuje się sukcesem. Obrazki są bardzo proste, minimalistyczne, ale również estetyczne. (Więcej o książce jeszcze w dalszej części tekstu).

  • Anita Głowińska, Kicia Kocia i Nunuś. Na nocniku

Ta pozycja pod względem treści również jest bardzo ciekawa. Nunuś, młodszy brat Kici Koci, dostaje nocnik. Początkowo zaznajamia się z nim i, podobnie jak w Nocniku nad nocnikami, nie od razu potrafi z niego korzystać. Dopiero za kolejnym razem udaje mu się zrobić siusiu do nocniczka.

Osobiście nie jestem fanką Kici Koci, ale wiem, że maluchy uwielbiają ją i jej przygody (również moje dziecko). Dlatego na pewno jest to pozycja godna polecenia.

  • Eliza Piotrowska, Tupcio Chrupcio. Żegnaj, pieluszko!

Tupcio Chrupcio to, podobnie jak Kicia Kocia, bohater bardzo lubiany przez dzieci, dlatego warto pochylić się nad tą pozycją. Książka różni się nieco od poprzednich publikacji. Tupcio Chrupcio jest zirytowany, że jego młodsza siostra jest w centrum uwagi i że za każdym razem, gdy Mysia ma brudną pieluszkę, on musi wracać do domu, by mama ją przebrała. Wpada na pomysł, żeby przynieść ze strychu swój stary nocnik i nauczyć siostrę z niego korzystać.

Książka, jak wszystkie z tej serii, jest bardzo ładnie zobrazowana. Niestety nie występuje tu żadna trudność z nauką korzystania z nocnika. Mysia siada na nocnik, a po jakimś czasie robi to, co trzeba, i gotowe. Już nie musi nosić pieluszki.

Jaką książkę wybrać?

Zdecydowanie najbardziej polecam Nocnik nad nocnikami. Duży plus tutaj za możliwość wyboru wersji, krótkie omówienie różnych części ciała oraz za pokazanie, że nauka korzystania z nocniczka wymaga czasu i nie przychodzi od razu.

Dużą zaletą pozostałych książeczek są bohaterowie, którzy często są już wcześniej znani i lubiani przez dzieci.

Dominika Kiedrowska:

Odpieluchowanie malucha to nie lada wyzwanie. Dla mnie jako rodzica była to droga wyboista i kręta. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego moje dziecko nie może nauczyć się tak oczywistej czynności, jak siusianie do nocnika. Przecież inne maluchy w tym wieku już to potrafią – takie myśli ciągle chodziły mi po głowie. Nie pomagały fora internetowe dla rodziców, na których większość wpisów była o tym, jak szybko i bezboleśnie dzieci siadają na nocnik i w mig bez żadnych problemów łapią, jak zgłaszać swoje potrzeby fizjologiczne. Po kilku tygodniach bezowocnego analizowania informacji zawartych w internecie postanowiłam poszukać innego rozwiązania i sięgnęłam do „literatury fachowej”. Zakupiłam dwie książki:

  • Rodik Bellinda, Schuld M. Kerstin, Żegnaj pieluszko! Jak miś polubił nocniczek
  • Frankel Alona, Nocnik nad nocnikami

Pierwsza z wymienionych pozycji jest miła dla oka. Bardzo kolorowa, przy czym ilustracje nie są nachalne. Opowiada historię niesfornego i trochę upartego misia, który nie może rozstać się
z pieluszką. Jego mama podejmuje liczne próby zakupienia nocnika, ale zamierzony efekt nie zostaje osiągnięty – miś nadal nosi pieluszkę. Dopiero kontakt z innym misiem, a dokładnie misią, która nie nosi już pieluchy, motywuje malucha do podjęcia próby skorzystania z nocnika. Dodatkową motywację stanowi w książce fakt, że dzieci, które nie noszą pieluszek, mogą chodzić do przedszkola.

Próba zachęcenia pociechy do nauki załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych jest tutaj oparta na potraktowaniu sprawy ambicjonalnie. Jest też nagroda w formie przedszkola, co może stanowić fajny wstęp do przygotowywania malucha do pójścia do tegoż miejsca, co bardzo mi się podoba. Przygoda z nocnikiem prowadzi też do zawiązania się przyjaźni pomiędzy misią a misiem.

Druga z przedstawionych pozycji jest zdecydowanie mniej kolorowa, rysunki są proste. Książka sama w sobie jest bardzo bezpośrednia i w sposób niezwykle naturalny opowiada o tym, jakie są potrzeby fizjologiczne i poszczególne etapy załatwiania ich. Nie ma też tutaj spektakularnego sukcesu od pierwszego „posiedzenia”.

Główny bohater, czyli Bolek, dostaje nocnik w prezencie od babci. Na początku z zaciekawieniem przygląda się nowemu przedmiotowi, w sposób dość zabawny stara się odgadnąć funkcję, jaką spełnia. Następnie próbuje go wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem, niestety bez sukcesu. Ostatecznie wszystko kończy się szczęśliwie i Bolek pozbywa się pieluchy. Zarówno on, jak i jego mama są bardzo dumni z nowo nabytej umiejętności. Jest też wersja książki przeznaczona dla dziewczynek.

Którą książkę wybrać?

Osobiście jestem fanem drugiej z omówionych publikacji. Książka jest prosta, a przez to w sposób bardzo wiarygodny i zgodny z rzeczywistością omawia proces żegnania się z pieluchą. Mój syn lubił obie, choć z większą ciekawością i zainteresowaniem oglądał Nocnik nad nocnikami. Bez wątpienia te dwie książki pomogły nam przejść przez proces odpieluchowania, jednak należy pamiętać, że najważniejsza do tego kroku jest gotowość dziecka, a książeczki stanowią tylko ciekawy dodatek, przede wszystkim dla malucha, który może utożsamiać się z bohaterami będącymi na tym samym etapie rozwoju co nasza pociecha.

Aktualne zapisy
Słowo na „k” – koncentracja uwagi u dzieci Słowo na „k” – koncentracja uwagi u dzieci. Czas na praktykę