„Masz zjeść mięso, a ziemniaki możesz zostawić”– czyli wspomnienia z dzieciństwa

Ilona Leśnikowska Ilona Leśnikowska

„Masz zjeść mięso, a ziemniaki możesz zostawić”– czyli wspomnienia z dzieciństwa

Twoje dziecko jest niejadkiem, więc mechanizm kombinatorstwa opanowałaś  / opanowałeś do perfekcji, by przemycić coś, czego Twoje dziecko nie zje… albo, żeby zjadło jeszcze dziesięć gryzów. Martwisz się. To nic dziwnego, że troszczysz się, aby Twoja pociecha nie chodziła głodna. Pytanie, czy to jest dobre rozwiązanie?

Okres przedszkolny jest bardzo istotny, aby dzieci próbowały różnych potraw i poznawały nowe smaki. Często w tym czasie pojawiają się alergie i wiele produktów jest eliminowanych z diety dziecka, by wykluczyć alergen. To jedna z przyczyn, która może powodować, że masz w domu niejadka. Oczywiście powodów może być znacznie więcej i czasami trudno jest znaleźć źródło kłopotów związanych z „wybrzydzaniem” podczas posiłków.

Zamartwiasz się, że dziecko nie je w przedszkolu, denerwujesz, że szkolne kanapki wracają do domu, więc chcesz działać. Najłatwiej wykorzystać nasz rodzicielski autorytet. „Nie odejdziesz od stołu, jeśli nie zjesz”. Dziecko nie wstaje i siedzi przy stole, bawiąc się łyżką. Mija godzina, dwie, trzy… Jedzenie jest już zimne. Wyobrażasz sobie siebie na tym krześle? Ja tak. Doskonale to pamiętam ze swojego dzieciństwa. Na ten temat mogłabym opowiadać i opowiadać i nie winię za to rodziców, ale skutki odczuwam do dziś. Czy wiesz, że w ten sposób dokonujesz wykroczenia? Nazywa się to przemocą emocjonalną bądź symboliczną.

Jestem już dorosła i uważam, że jedzenie powinno być przyjemnością dla podniebienia. Dzisiaj się śmieję, że jestem „francuskim pieskiem”, bo w dalszym ciągu wiele potraw i produktów omijam szerokim łukiem. Zauważ więc, że zmuszanie do jedzenia nie nauczy „jeść wszystkiego”. Poza tym przyniesie wiele negatywnych skutków:

  • Brak kontroli nad uczuciem sytości – w moim domu musiałam zjeść wszystko albo zostawić trochę ziemniaków. Konsekwencja: Dzisiaj idę do restauracji i jem tyle, ile podano mi na talerzu, nawet jeśli czuję, że jestem najedzona.
  • Brak umiejętności podejmowania samodzielnej decyzji – całkiem niedawno jedna dziewczynka z przedszkola, w którym pracuję, podczas jedzenia popłakała się, bo nie odpowiedziałam jej, ile gryzów kotleta musi jeszcze zjeść. Otrzymała ode mnie odpowiedź: „Zjedz tyle, ile uważasz za słuszne. Tak, żeby brzuszek czuł się najedzony”.
  • Odruchy wymiotne – na pewnym etapie mojego życia przestałam jeść sosy, gdyż były „obślizgłe” i wywoływały odruchy wymiotne.
  • Lęki / fobie – kiedyś wmuszono we mnie na siłę pomidora. Przez wiele lat dostawałam dreszczy na skórze (takie uczucie jakby chodziły po tobie robale), gdy dotknęłam jego miąższu albo miałam go pokroić.
  • Bariera psychiczna / opór – są potrawy, których dzisiaj spróbowałabym, ale złe skojarzenia z dzieciństwa nie dają mi możliwości obiektywnego ocenienia smaku.
  • Niechęć do kosztowania nieznanych potraw – są dania, których z założenia nie lubię, bo nie. Z obawy przed nieprzyjemnościami wolę zrezygnować, niż skosztować.
  • Kombinatorstwo, oszukiwanie – moje kanapki szkolne (takie zielone, obrzydliwe) mama znajdowała za łóżkiem. W drugim daniu wraz z siostrą „kopałam ogródki”, tzn. mięso było zakopywane pod ziemniakami. Jest jeszcze wiele innych mało przyjemnych faktów.
  • Zaburzenie pozytywnych relacji między dzieckiem a rodzicem – trudno nam kogoś lubić, gdy ktoś nie szanuje naszego zdania, a co dopiero dziecko, które nawet nie ma nic do powiedzenia? Wspólny posiłek powinien być tym momentem scalającym rodzinę. Niełatwo jednak o dobre relacje i atmosferę, gdy już wiemy, że będzie nieprzyjemnie.
Co zatem zrobić, by „niejadek zjadł obiadek”?

Przede wszystkim warto zastanowić się, co rzeczywiście dzieciaki jedzą. Jeśli dieta bogata jest w słodycze, chipsy i inne kolorowe smaczności – ogranicz! Wystarczy jedna paczka chipsów, a uczucie głodu znika. Taki epizod również przeżywałam.

Daj możliwość zadecydowania o skończonym posiłku przez dziecko. Uświadom, że następnym pożywieniem będzie np. podwieczorek. Trzymaj się tego konsekwentnie. Następnym razem dziecko będzie znało uczucie głodu i być może zadecyduje, że chce zjeść więcej.

Niektóre źródła krytykują zachęcanie do „jeszcze jednego gryza”. Ja natomiast ze swoimi przedszkolakami umawiam się, co chcą zjeść, gdy na starcie mówią „nie będę jadł”. To dzieci mają wybrać, czym się posilą. Są też takie maluchy, u których problem jedzenia jest dużo większy. Nie ma sensu naciskać. Proponuję skosztowanie dwóch gryzów w celu posmakowania, jeśli potrawa nie przypadnie do gustu, to odkładamy na bok. Z czasem dzieci bardziej ufają i chętniej próbują nowych smaków.

Więcej sposobów na niejadka znajdziesz tutaj.

Aktualne zapisy
Karmić piersią czy butelką? Rady logopedy Rodzic kontra nauczyciel