Kłopoty artykulacyjne

Agnieszka Aleksanderek Agnieszka Aleksanderek

Kłopoty artykulacyjne

Nieprawidłowe nawyki utrwalone w okresie kształtowania się mowy to jeden z powodów kłopotów artykulacyjnych u dzieci. Uwielbiamy robić to małym szkrabom. Czasami nie mamy na to wpływu. Po prostu nie możemy się oprzeć, przecież to takie fajne.

Gdy widzę małe dziecko, automatycznie zaczynam do niego mówić, nie mogę się powstrzymać. Nagle łapię się na tym, że zmiękczam głoski, idiotycznie moduluję głos. Wiem, że tak nie można, a jednak w pierwszym odruchu nie kontroluję tego. Nie pozwalajcie na to sobie ani innym. Jeśli robi to sąsiadka, którą rzadko widujecie, nie szkodzi. Jeśli jest to osoba, z którą dziecko przebywa na co dzień, mogą pojawić się kłopoty. Dzieci uczą się przez naśladowanie. Wzorując się na tym, co słyszą, utrwalają zniekształcony obraz dźwiękowy głosek, co prowadzi do zautomatyzowania czynności, którą nabywają w wyniku ćwiczeń – głównie przez powtarzanie. Tak kształtuje się nawyk, który ugruntowuje sobie silną pozycję w umyśle i tworzy kłopoty artykulacyjne – wady wymowy. Mózg nie potrafi rozróżniać złych nawyków od dobrych. Jeśli wykształcimy nawyk negatywny, będzie on w nas siedział i czekał na określony bodziec. Ponad 40 proc. działań, które podejmujemy każdego dnia, nie wynika z naszych świadomych decyzji, tylko jest efektem nawyków. Nie pamiętamy, czy zamknęliśmy drzwi, wyłączyliśmy światło, kiedy dojechaliśmy na miejsce, jeśli w czasie jazdy myśleliśmy o czymś innym.

Pewien amerykański pedagog XIX w. porównał nawyk do liny utkanej z pojedynczych włókien, które dokładane do siebie pojedynczo tworzą splot tak silny, że trudno go rozerwać. Sądził nawet, że nie da się tego zrobić. Współczesność pokazuje jednak, że jest to możliwe, choć wymaga sporo pracy i samozaparcia. Lepiej więc od początku starajmy się mówić do dziecka ładnie, co wcale nie oznacza sztywno. Mówmy tak, jak dzieci lubią, po dziecięcemu, byle nie tak: „zialaś mamusia źlobi synusiowi ziupkę”, „ Pokaś no się, ty slićniotko, ty”.

Używajmy raczej:

  • Normalnych, pełnych słów, ale raczej krótkich zdań w zwolnionym tempie (gdzie... są... rączki), wyraźnie,
  • wysokiego tonu, przesadnie intonując ( jak aktor, który może dotrzeć do odbiorcy tylko słowem), sylabizując. Z wesołą mimiką i kontaktem wzrokowym: „MMMoja tyyy śliczna dziewczynko  ty moja, ty!!! Ktoooo to jest??? Nooo kto? Taaaaatuśśśś?!”.

Wiem, nie jest to łatwe, ale świadomość czasami pomaga nam się zreflektować. Nawet kiedy nie myślimy o rzeczach, które robimy automatycznie, nie oznacza to, że straciliśmy nad nimi kontrolę.

Jeśli jednak poniesie was natura, trudno, i tak najważniejsze jest, żeby do dziecka mówić, utrzymywać kontakt wzrokowy i zwracać się: głużyć, gaworzyć, reagować na zaczepki, powtarzać i prowadzić wyimaginowane rozmowy. Kontakt i zainteresowanie gwarantuje harmonijny rozwój, a mowę zawsze można poprawić, stosując odpowiednie techniki logopedyczne. Powodzenia.

Aktualne zapisy
„Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko” Dzieci i rodzice kontra emocje – kilka słów o pomysłach Adele Faber i Elaine Mazlish