Jestem brzydki – czyli jak oddychanie ustami wpływa na nasz wygląd

Agnieszka Aleksanderek Agnieszka Aleksanderek

Jestem brzydki – czyli jak oddychanie ustami wpływa na nasz wygląd

Dlaczego tak ostro? Inspiracją do artykułu była wypowiedź pewnego mężczyzny, który tak właśnie opisał siebie:

„Porównując swój ryj do twarzy mężczyzn z mojej rodziny, zauważyłem istotne różnice. Przyczyną tego nie okazała się na szczęście adopcja, ale – co gorsza – zły nawyk oddychania ustami”.

Co ma oddychanie do wyglądu, myślicie? To niewiarygodne, ale bardzo wiele. Gdyby oddychanie przez nos nie było dla nas tak istotne, nie byłby on nam potrzebny i z czasem zaniknął.

Nos stanowi naturalny system nawilżania i filtrowania powietrza, którym oddychamy. Nawet w pierwszych miesiącach życia wszystko jest tak ustawione, żeby swobodnie oddychać właśnie nosem. Krtań – część układu oddechowego – normalnie jest umieszczona między czwartym a szóstym kręgiem szyjnym. U dzieci jest ona położona na ogół 1–2 kręgi wyżej, co daje maluchom możliwość oddychania nosem, np.; przy ssaniu piersi, bez konieczności przerywania tej czynności w celu zaczerpnięcia powietrza. Okres niemowlęcy to jedyny moment, w którym nie następuje krzyżowanie się dróg oddechowych i pokarmowych w akcie połykania. Jeśli karmienie naturalne trwa do około 12 miesiąca życia dziecka, nawyk oddychania nosem utrwala się naturalnie. To jedna z wielu korzyści płynących z karmienia piersią, ale o tym pisałam już w poprzednim artykule

W tym chciałabym wzmocnić waszą czujność i zwrócić uwagę na sposób oddychania przez dzieci, które bardzo łatwo wyrabiają sobie nawyk oddychania ustami. 

Oddech dziecka, do tej pory oddychającego w sposób prawidłowy, zmienia się w momencie pierwszej niedrożności nosa. Zwykły katar zmusza malucha do wentylacji torem ustnym. W młodym wieku mięśnie żuchwy są bardzo wiotkie i słabe. Dlatego po ustaniu stanu chorobowego dzieci nadal oddychają ustami, nie mając nawet świadomości, że jest to nieprawidłowość. Same z pewnością nie poradzą sobie z tym faktem, bo wiadomo, że dzieci uwielbiają „chodzić na łatwiznę”. Doprowadza to do nawyku, co w konsekwencji prowadzi do nieodwracalnych zmian w wyglądzie i funkcjonowaniu.

Nie bagatelizujmy otwartych ust u naszych dzieci, tym bardziej że powodów tego stanu może być wiele, m.in. przerośnięty migdałek gardłowy lub podniebienne, alergia, przewlekłe przeziębienia, nieżyt nosa, astma, skrzywiona przegroda nosowa, deformacje szkieletowe, a także zbyt krótkie wędzidełko, które ogranicza ruchomość języka.

To z pozoru niewinne przyzwyczajenie skutkuje powikłaniami w wieku dorosłym: wadami zgryzu, bezdechem sennym, wadami wymowy, a nawet nieprawidłowym wzrostem struktur kostnych twarzy. Wśród amerykańskich stomatologów funkcjonuje określenie „mouth breather”, które opisuje osobę z takim nawykiem. 

Bardzo obrazowo przedstawił to bohater mojego artykułu, dosadnie i prawdziwie:

  • „Oddychając ustami w wieku dojrzewania, powoli zmieniasz się wizualnie w ślimaka. Otwarta przez kilka godzin dziennie japa powoduje stopniowy zjazd szczęki w dół i zniekształcenie mięśni i kości twarzy. Tworzy się charakterystycznie zwisający podbródek, a twarz wydłuża się, przez co zaczynasz przypominać konia. Nawet taki szczegół jak zjeżdżająca dolna powieka powoduje, że przypominasz tego ospałego psa z kreskówki”.

Nawyk otwartych ust wpływa na specyfikę rysów twarzy dziecka – zaburzone proporcje i asymetrię. Twarz staje się płaska, pociągła, kości policzkowe mniej wypukłe, opadają powieki, zmniejsza się napięcie dolnej części twarzy. Dolna warga opada, górna jest skrócona, zwęża się górny łuk zębowy i tworzy tzw. gotyckie podniebienie, cofa się żuchwa.

  • „Wady zgryzu: Przy zamkniętych ustach podniebienie leży sobie spokojne na języku – przy ciągle otwartych robi się kaszana ze zgryzem, zęby się do siebie nie dopasowują i rozrastają w patologicznych kierunkach”.

Język to silny mięsień, gdy kilkaset razy napieramy nim na zęby podczas połykania, a dzieje się tak, ponieważ przy otwartej buzi język leży płasko na dnie jamy ustnej, pojawia się ryzyko przemieszczania zębów, ich wychylania, zaburzeń stawu skroniowo-żuchwowego, zgrzytania zębami. Może pojawić się dziąsłowy uśmiech oraz zaawansowane wady zgryzu.

  • „Oddychając ustami, oddychasz płycej. Ciągnie to za sobą mniejszą pracę mięśni klatki piersiowej i dalszą w konsekwencji degradację sylwetki. Do tego dochodzi ospałość, spowodowana niskim poziomem dotlenienia”.

Otwarte usta w kombinacji z niedrożnością dróg oddechowych mogą spowodować zaburzenia snu, bezdech senny oraz zmianę poziomu tlenu i dwutlenku węgla w krwiobiegu.  Niedotlenienie mózgu zwiększa ryzyko spadku odporności, nadwagi – zaburzeń pracy układu trawienia, a także wpływa na zdolność nauki i koncentracji – może mieć to związek z rozwojem ADD i ADHD.

  • „Gdy dorośniesz, to tych zmian praktycznie nie da się cofnąć i już na zawsze zostajesz ciapowatym pyskiem. Twoje kości urosły i nic nie zrobisz, o ile nie stać cię na operację plastyczną”.

Seplenienie przy tym wszystkim to najmniejszy problem. Chyba nie muszę już nic dodawać. Bądźcie po prostu czujni.

Aktualne zapisy
Nauka poprzez przykład Mamo, Tato, wybaczcie sobie!