Jestem brzydki – czyli jak oddychanie ustami wpływa na nasz wygląd
Dlaczego tak ostro? Inspiracją do artykułu była wypowiedź pewnego mężczyzny, który tak właśnie opisał siebie:
„Porównując swój ryj do twarzy mężczyzn z mojej rodziny, zauważyłem istotne różnice. Przyczyną tego nie okazała się na szczęście adopcja, ale – co gorsza – zły nawyk oddychania ustami”.
Co ma oddychanie do wyglądu, myślicie? To niewiarygodne, ale bardzo wiele. Gdyby oddychanie przez nos nie było dla nas tak istotne, nie byłby on nam potrzebny i z czasem zaniknął.
Nos stanowi naturalny system nawilżania i filtrowania powietrza, którym oddychamy. Nawet w pierwszych miesiącach życia wszystko jest tak ustawione, żeby swobodnie oddychać właśnie nosem. Krtań – część układu oddechowego – normalnie jest umieszczona między czwartym a szóstym kręgiem szyjnym. U dzieci jest ona położona na ogół 1–2 kręgi wyżej, co daje maluchom możliwość oddychania nosem, np.; przy ssaniu piersi, bez konieczności przerywania tej czynności w celu zaczerpnięcia powietrza. Okres niemowlęcy to jedyny moment, w którym nie następuje krzyżowanie się dróg oddechowych i pokarmowych w akcie połykania. Jeśli karmienie naturalne trwa do około 12 miesiąca życia dziecka, nawyk oddychania nosem utrwala się naturalnie. To jedna z wielu korzyści płynących z karmienia piersią, ale o tym pisałam już w poprzednim artykule.
W tym chciałabym wzmocnić waszą czujność i zwrócić uwagę na sposób oddychania przez dzieci, które bardzo łatwo wyrabiają sobie nawyk oddychania ustami.
Oddech dziecka, do tej pory oddychającego w sposób prawidłowy, zmienia się w momencie pierwszej niedrożności nosa. Zwykły katar zmusza malucha do wentylacji torem ustnym. W młodym wieku mięśnie żuchwy są bardzo wiotkie i słabe. Dlatego po ustaniu stanu chorobowego dzieci nadal oddychają ustami, nie mając nawet świadomości, że jest to nieprawidłowość. Same z pewnością nie poradzą sobie z tym faktem, bo wiadomo, że dzieci uwielbiają „chodzić na łatwiznę”. Doprowadza to do nawyku, co w konsekwencji prowadzi do nieodwracalnych zmian w wyglądzie i funkcjonowaniu.
Nie bagatelizujmy otwartych ust u naszych dzieci, tym bardziej że powodów tego stanu może być wiele, m.in. przerośnięty migdałek gardłowy lub podniebienne, alergia, przewlekłe przeziębienia, nieżyt nosa, astma, skrzywiona przegroda nosowa, deformacje szkieletowe, a także zbyt krótkie wędzidełko, które ogranicza ruchomość języka.
To z pozoru niewinne przyzwyczajenie skutkuje powikłaniami w wieku dorosłym: wadami zgryzu, bezdechem sennym, wadami wymowy, a nawet nieprawidłowym wzrostem struktur kostnych twarzy. Wśród amerykańskich stomatologów funkcjonuje określenie „mouth breather”, które opisuje osobę z takim nawykiem.
Bardzo obrazowo przedstawił to bohater mojego artykułu, dosadnie i prawdziwie:
- „Oddychając ustami w wieku dojrzewania, powoli zmieniasz się wizualnie w ślimaka. Otwarta przez kilka godzin dziennie japa powoduje stopniowy zjazd szczęki w dół i zniekształcenie mięśni i kości twarzy. Tworzy się charakterystycznie zwisający podbródek, a twarz wydłuża się, przez co zaczynasz przypominać konia. Nawet taki szczegół jak zjeżdżająca dolna powieka powoduje, że przypominasz tego ospałego psa z kreskówki”.
Nawyk otwartych ust wpływa na specyfikę rysów twarzy dziecka – zaburzone proporcje i asymetrię. Twarz staje się płaska, pociągła, kości policzkowe mniej wypukłe, opadają powieki, zmniejsza się napięcie dolnej części twarzy. Dolna warga opada, górna jest skrócona, zwęża się górny łuk zębowy i tworzy tzw. gotyckie podniebienie, cofa się żuchwa.
- „Wady zgryzu: Przy zamkniętych ustach podniebienie leży sobie spokojne na języku – przy ciągle otwartych robi się kaszana ze zgryzem, zęby się do siebie nie dopasowują i rozrastają w patologicznych kierunkach”.
Język to silny mięsień, gdy kilkaset razy napieramy nim na zęby podczas połykania, a dzieje się tak, ponieważ przy otwartej buzi język leży płasko na dnie jamy ustnej, pojawia się ryzyko przemieszczania zębów, ich wychylania, zaburzeń stawu skroniowo-żuchwowego, zgrzytania zębami. Może pojawić się dziąsłowy uśmiech oraz zaawansowane wady zgryzu.
- „Oddychając ustami, oddychasz płycej. Ciągnie to za sobą mniejszą pracę mięśni klatki piersiowej i dalszą w konsekwencji degradację sylwetki. Do tego dochodzi ospałość, spowodowana niskim poziomem dotlenienia”.
Otwarte usta w kombinacji z niedrożnością dróg oddechowych mogą spowodować zaburzenia snu, bezdech senny oraz zmianę poziomu tlenu i dwutlenku węgla w krwiobiegu. Niedotlenienie mózgu zwiększa ryzyko spadku odporności, nadwagi – zaburzeń pracy układu trawienia, a także wpływa na zdolność nauki i koncentracji – może mieć to związek z rozwojem ADD i ADHD.
- „Gdy dorośniesz, to tych zmian praktycznie nie da się cofnąć i już na zawsze zostajesz ciapowatym pyskiem. Twoje kości urosły i nic nie zrobisz, o ile nie stać cię na operację plastyczną”.
Seplenienie przy tym wszystkim to najmniejszy problem. Chyba nie muszę już nic dodawać. Bądźcie po prostu czujni.