Mamo, Tato, wybaczcie sobie!

Sylwia Michałowska Sylwia Michałowska

Mamo, Tato, wybaczcie sobie!

Czasami w swojej pracy spotykam rodziców, na których mam ochotę nakrzyczeć. Oczywiście nie mam do tego prawa. Poza tym ich wewnętrzne surowe głosy potrafią zrobić to za mnie, choć moja motywacja jest zupełnie inna.

Każdy z nas miał (lub nadal ma) o coś żal do swoich rodziców. W niektórych osobach żal ten dojrzewa latami, by w końcu rozkwitnąć w relacji z ich własnymi dziećmi. W ramach rekompensaty za doznane w dzieciństwie emocjonalne krzywdy tworzy się silne pragnienie, by nie powtórzyć błędów z przeszłości. Zazwyczaj to właśnie wtedy wszystko się zaczyna.

Wiele osób zapomina, że żal do rodziców nie oznacza braku miłości, bezwzględności ani egoizmu, a mimo to wywołuje w ludziach poczucie winy i wyznacza standardy ich rodzicielskich postaw. Dorośli już rodzice pragną więc ochronić dziecko przed tym, co sami czuli, kiedy byli publicznie wyśmiewani, ignorowani, deprecjonowani, krytykowani albo wyręczani przez swojego ojca czy matkę.

Czasem są to dorośli, od których w dzieciństwie wymagano nadmiernej dojrzałości i odpowiedzialności, więc dziś sami oferują swoim dzieciom swobodę, nieograniczone możliwości rozwoju dziecięcej fantazji i niczym nieskrępowany czas na zabawę. Niektórzy z nas mieli tatę i mamę pełnych emocjonalnego chłodu. Byli rzadko przytulani i chwaleni, więc zalewają swoje pociechy oceanem miłości i czułości. Inni mieli rodziców, którzy niewiele od nich wymagali, więc dziś mają żal, bo nie skończyli dobrej szkoły, i wysyłają swoje dzieci na drogie kursy językowe i do prywatnych szkół. Ci, których rodzice nie mieli pieniędzy na najnowszy sprzęt i wypasione zabawki, pragną zapewnić to wszystko swoim dzieciom. Inni z kolei wychowywani byli w domach, gdzie nie brakowało niczego, oprócz obecności rodziców, która zapewniłaby im poczucie bezpieczeństwa, więc dziś sami rezygnują z pracy zawodowej w trosce o to, by nie przeoczyć żadnego występu, koncertu czy meczu.

Nie ma w tym nic złego, że będąc ojcem czy matką pragniemy doskonalić to, co raniło nas w przeszłości. Problem polega na tym, że wielu z tych rodziców wcale nie czuje się dobrze. Nigdy nie mają przeświadczenia, że są wystarczająco dobrzy. Ten surowy głos w ich głowie nieustannie powtarza, że jest tak dużo błędów, które mogą popełnić, tak wiele cierpienia, zła i niesprawiedliwości, przed którymi nie są w stanie ustrzec swoich dzieci, że sami mają już na starcie poczucie skazania na wychowawczą porażkę.

Analizują przeszkody, które mogą ich spotkać, płaczą, gdy nikt ich nie widzi, pełni przekonania, że zawiodą swoje dzieci. Poznałam wielu rodziców, którzy wyznaczają sobie standardy niemożliwe do osiągnięcia, czasem jeszcze zanim ich dziecko pojawi się na świecie.  Nie wierzą, że są gotowi, bo nie czują, że oni sami z siebie są w stanie prawdziwie kochać. Kochać tak, by zadowolić tę małą istotę, kochać wystarczająco mocno. Z podziwem patrzą na innych rodziców, wytykając sobie własne błędy, brak wiedzy i umiejętności. Nieprzepracowany wewnętrzny żal do rodziców, często przekonanie o własnej niskiej wartości są jak żyzna gleba, idealna do tego, by wyhodować na niej poczucie winy względem samego siebie. Choć brzmi to całkiem banalnie, lekarstwem na wszystkie te dolegliwości naszych sumień jest wybaczenie.  

Jeśli chcemy dawać oraz przyjmować miłość od innych ludzi, musimy wybaczyć sobie te wszystkie niedoskonałości i zrewidować stawiane sobie wymagania. Drogi Rodzicu, pamiętaj, że:

  1. Jeśli popełniłeś jakiś błąd, to na pewno spełnił on ważną funkcję. Być może niemożliwe było wówczas postąpienie inaczej. Czasem wszyscy się mylimy, po to, aby móc wyciągać wnioski, dojrzewać, rozwijać się i doskonalić. Wybacz to sobie.
  2. Popełnione błędy, brak wiedzy albo umiejętności, chwilowe zwycięstwo silnych, negatywnych emocji nad racjonalną kontrolą nie definiują nas. Nie jesteśmy tym, co myślą o nas inni ludzie. To, że czasem postępujemy źle (przez niewiedzę czy silne emocje) nie oznacza, że jesteśmy złymi rodzicami. Wybacz sobie.
  3. Nie zawsze możemy decydować samodzielnie. Nie na wszystko mamy wpływ. Nie wszystko możemy przewidzieć i nie wszystkiemu możemy zapobiec. Czasem inni ludzie czy okoliczności decydują za nas. Wybacz sobie.
  4. Poczucie winy jest wrogiem dobrych relacji. Żeby móc szczerze odpuszczać winy ludziom, trzeba najpierw wybaczyć sobie. By zaspokajać potrzeby innych, trzeba napełnić własny zbiornik miłości. Kiedy pełni jesteśmy poczucia winy i żalu, mamy tendencję do wycofywania się z relacji, po to, aby ponownie nie wystawić się na negatywną ocenę i samokrytycyzm, bo postrzegamy siebie jako rodziców, którzy nie są wystarczająco dobrzy, by spełnić oczekiwania dziecka i zaspokoić jego potrzeby. Dlaczego tak się dzieje? Myślimy źle o sobie, więc zakładamy, że inni będą myśleć o nas tak samo. Jeśli chcesz budować dobre relacje, to musisz sobie wybaczyć.
  5. Wybaczenie daje nam wolność, a to właśnie wolność stwarza warunki do rozwoju. Jeśli chcesz, żeby Twoje dziecko mogło rozwijać się i dorastać w atmosferze emocjonalnego bezpieczeństwa, musisz być rodzicem wolnym od samooskarżeń. Dlatego wybacz sobie.

Mamo, Tato, proszę, wybaczcie sobie, że nie jesteście doskonali. Wybaczcie sobie, że nie wszystkie oczekiwania możecie spełnić. Wybaczcie sobie, że nie wszystkie potrzeby jesteście w stanie zaspokoić. Wybaczcie sobie własne zmęczenie i złość. Wybaczcie sobie smutek. Spójrzcie na siebie oczami dzieci, którymi byliście lata temu, i uznajcie wreszcie, że jesteście wystarczająco dobrymi rodzicami.

Aktualne zapisy
Jestem brzydki – czyli jak oddychanie ustami wpływa na nasz wygląd Kiedy rodzice się rozwodzą – 10 rzeczy, o których warto pamiętać